wtorek, 20 października 2009

na specjalne życzenie mojej mamy






zdjęcia z dzisiejszego spaceru po Wuppertalu

sobota, 10 października 2009

Cronenberger Str.256












zdjęcia nie sa najlepsze, ale pomogą wam wyobrazić sobie miejsce akcji;)

so sieht Wuppertal aus



aby zwizualizowac sobie Cronnenberger str.256, Wuppertal
(czyli okolice mojego akademika):

1) przypomnij sobie przeciętny domek narysowany przez przedszkolaka

2) wymarz kota
(tu nie ma ani jednego bezpańskiego zwierzęcia, nawet ludzie nie chodza po ulicach)

3) pokryj ściany domku szarymi dachówkami
(to wygląda trochę jak w filmie "seria niefortunnych zdarzeń")

4) dorysuj burzowe chmury i strugi deszczu
(na 7 dni 2 były słoneczne)

5) pochyl cały obrazek pod katem minimum 30 stopni
(to jest istotnie bergische universitat! w tym mieście wszystko jest pod górke albo z górki. wychodzę na zakupy na 10min i dostaje zadyszki)

piątek, 9 października 2009

prolog/der Prolog

czyli o tym jak szczęśliwie zajechałam na miejsce


Niebieskim Volkswagenem jedzie 7 osób. 2 kierowców i pasażerowie w tym ja.
Po mojej prawej 2 panie zostają najlepszymi przyjaciółkami już po 5 min podróży. Zbliżyła je wymiana przepisów kulinarnych, ten sam zapach perfum z AVON'u i nieprzeciętne gadulstwo(plotkowały bez przerwy przez 12 godzin). Grubsza kobitka siedząca za mną - pani Maria - z resztką farbowanych włosów jest stałą klientką firmy - kursuje do pracy na zachód co 2 tygodnie. Zanim dojedzie do Holandii, na każdym postoju zapali LM'a, bo "wędzone trzyma dłużej".
Zanim wyjedziemy z kraju odbieranym spod domu ostatniego pasażera - pana Bronisława, mieszkańca zabitej dechami wiochy na krańcu świata, w której jedyny 2-piętrowy budynek to odwyk dla narkomanów. Pan Bronek jest pijany i ledwo trzyma się na nogach, ale według logiki pana kierowcy: jeśli zapłaci z góry i obieca, że będzie grzeczny, to przecież może jechać.
Ostatni przystanek w Polsce na cpnie (nie dość, że Orlen to jeszcze biało-czerwony)wyskakuję po Wyborczą, a pan kierownik po Wyborową. Wszyscy dostają po drinku (wódka-"jabłuszko pełne snów"-mięta=specjalność zakładu) nie licząc pana Bronka, który zasnął, a poza tym najwyraźniej wyczerpał swój limit promili w ramach psychicznych przygotowań już prze podróżą. Z radia umcumcjajakokodżambo i jest impreza.
Koło budynku celników przejeżdżamy tak szybko, że nawet go nie zauważam, tak działa strefa Schengen. Po drugiej stronie, na zachodzie, może i nawierzchnia gładsza, ale za to drzewa jakieś skarłowaciałe, a na niebie samoloty zamiast ptaków. Zupełnie jakby natura też potrafiła rozróżnić granicę między dobrem,a złem.
Dowcipy o Jasiu, Discopolo z głośników i kawa z termosu.
- Bo ja się nazywam Ela Bukowska czyli EB, jak to piwo, ale się przyznam, że wolę Lecha.
- Proszę mi nie gadać głupot, bo tu pani studentka wszystko notuje, a raport wyląduje na moim biurku.